fbpx

RE:
VIEW

Life
1:08

W robotycznych objęciach

Lada chwila humanoidalne maszyny zajmą się opieką nad osobami starszymi i chorymi. Na razie jednak roboty wykorzystywane w szpitalach i domach dla seniorów nie mają ludzkich kształtów.

Autor:MARZENA ZDANOWSKA
Opublikowano:28 CZE, Środa

Roboty mogą być zabawkami, nauczycielami, programistami na życzenie. Pomagają odkrywać świat od małego, uczą zasad współczesnego świata, są pomocne w prostych czynnościach. Badania pokazują, że zastosowanie robotów w edukacji zatacza coraz szersze kręgi. A w szkołach przyszłości robot ma stać się codzienną oczywistością.

Ale prawdziwym wyzwaniem stają się te roboty, które potrafią opiekować się drugim... no właśnie, człowiekiem. Czyli te, które pioniersko otwierają pojęcia "robotyzacja" na sferę opieki nad dziećmi, osobami starszymi czy ludźmi z niepełnosprawnością. 

W opracowanie i produkcję robotów opiekuńczych pierwsza inwestowała Japonia. Jej rząd przeznaczył na ten cel środki liczone już w setkach milionów dolarów, a prace rozpoczęły się ponad 20 lat temu. W ślad za Japonią poszły Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Szwecja i Niemcy z podobnie imponującymi budżetami.

Mimo sporych pieniędzy i wielkiej determinacji, żeby stworzyć robotycznego opiekuna, który mógłby zajmować się osobami niesamodzielnymi, cel ten może okazać się trudniejszy niż wysłanie na Marsa mobilnego laboratorium.

Do tej pory roboty odnosiły największe sukcesy, kiedy zajmowały się precyzyjnymi zadaniami – znajdowały zastosowanie jako elementy linii produkcyjnych, pojawiały się na salach operacyjnych czy wspierały misje kosmiczne. Paradoksalnie są lepsze w tych działaniach, do których wykonania człowiek potrzebuje wysokich kwalifikacji, gorzej radzą sobie z zadaniami, do których można zatrudnić pracowników nisko wykwalifikowanych.

Wprawdzie mamy już roboty odkurzające czy koszące trawnik, z czym poradzi sobie większość ludzi, ale te prace najlepiej pokazują, jak inna od naszej jest inteligencja maszyn. Jeśli człowiek na swojej drodze napotka coś, czego się nie spodziewał, łatwo będzie mu zareagować adekwatnie, zmienić plan, poprawić strategię. Maszyna tego nie umie.

Jeśli inteligentny robot sprzątający natrafi na psią kupę, nawet jej nie zauważy, tylko rozsmaruje po całej podłodze. (Ponoć problem był na tyle uciążliwy, że producent robota Roomba postanowił wyposażyć urządzenie w system rozpoznawania podobnych przeszkód i dawał gwarancję, że jeśli mimo wszystko kupa znów zostanie rozsmarowana, wymieni urządzenie na nowe).

Czy nas udźwigną?

Opieki nad osobami chorymi lub starszymi nie da się łatwo sparametryzować. Weźmy pierwsze z brzegu zadanie, w którym mógłby pomóc robot – przenoszenie pacjenta. Dla człowieka wydaje się nieskomplikowane, choć znacznie obciąża kręgosłup. Dla robota jednak może okazać się ono zbyt trudne.

Nie wystarczy zaprogramowanie określonej sekwencji ruchów, bo inaczej przenosi się małe dziecko, inaczej dorosłego z nadwagą, inaczej człowieka, który stracił przytomność i „leje się przez ręce”, inaczej tego ze spastycznie spiętymi mięśniami, który usztywnia się jak kawał drewna. Gdyby humanoidalny robot miał przenosić ludzi własnymi rękami, prawdopodobnie potrzebowalibyśmy do wymienionych sytuacji kilku różnych maszyn.

Jednym z robotów zaprojektowanych do podnoszenia pacjentów był japoński Robear – półtorametrowy misiek z białego plastiku wyciągający do przodu mocne ramiona. Na dostępnych zdjęć promocyjnych widać, że jego łapy oplatają taśmy połączone z płachtą podtrzymującą pacjenta, czyli nosidłem znanym z tradycyjnych podnośników elektrycznych.

Dodatkowo Robear nie był w stanie samodzielnie przenosić ludzi. Dla bezpieczeństwa podnoszenie musiało odbywać się w obecności innego człowieka, który m.in. pomagał w odpowiednim ułożeniu pacjenta na ramionach maszyny.

Można zadać pytanie, po co tworzyć kosmicznego miśka do wykonywania zadania, z którym szybciej poradzi sobie człowiek wyposażony w tradycyjny podnośnik. Twórcy robota sami udzielili wymownej odpowiedzi, porzucając projekt, który nigdy nie trafił do sprzedaży, bo okazał się niepraktyczny i dużo droższy niż praca ludzkich opiekunów. Jego zdjęcia nadal jednak krążą na stronach internetowych, przez co można mieć wrażenie, że domy opieki w Japonii korzystają z podobnych wynalazków.

Jak zrobocieje przyszłość?

Wyobrażenie o humanoidalnych maszynach, które towarzyszą i pomagają człowiekowi, opiera się bardziej na twórczości autorów science-fiction niż realnych osiągnięciach inżynierów. Oczywiście istnieje wiele firm, które pracują nad robotami człowiekokształtnymi, jednak ich niezwykle medialne produkty, takie jak np. ASIMO Hondy, służą głównie do promocji. Jak na swojej stronie pisze producent: „ASIMO podróżuje po Europie, uczestnicząc w wielu imprezach związanych z firmą Honda.

Robot inspiruje także młodych ludzi zainteresowanych nauką i inżynierią w ramach projektów edukacyjnych, w które angażuje się Honda”. Innowacje, które rzeczywiście znajdują zastosowanie w szpitalach i domach opieki, częściej przypominają wcześniejsze mechaniczne rozwiązania, wzbogacone tym razem o nowoczesne oprogramowanie.

W 2020 r. duńska firma PTR Robots pokazała swojego robota do przenoszenia pacjentów. Tym razem wynalazek wyglądał dokładnie jak podnośnik – składa się z solidnej ramy, nosidła z pasami do mocowania i panelu sterowania. Wydaje się, że to rozwiązanie może zdobyć większe uznanie, powtarzając sukces wcześniejszych nierobotycznych podnośników. Laikowi trudno będzie nawet znaleźć między nimi znaczące różnice.

Kwestia mycia osób niesamodzielnych nie wygląda bardziej spektakularnie. Wśród projektów dofinansowanych ze środków Unii Europejskiej, tylko w jednym zespół inżynierów zajmował się tym problemem. Twórcy I-Support, robotycznej platformy do wspomagania kąpieli osób starszych, postawili na przesuwane krzesło z dziurą, które wjeżdża po prowadnicach w zasięg dysz namydlających i dysz prysznicowych.

Najbardziej zaawansowanym elementem tego rozwiązania ma być system rozpoznawania komunikatów i gestów, tak żeby robot dobrze odczytywał intencje osoby, którą myje.

Projekt jest wciąż w fazie rozwoju.

Praca opiekunów nie ogranicza się do przenoszenia i mycia ludzi, ale na razie nie możemy nawet marzyć o tym, żeby robot mógł bezpiecznie komuś podać leki lub go nakarmić. Musiałby umieć rozpoznać, kiedy pacjent się krztusi i odpowiednio zareagować. Poza zasięgiem maszyn jest też mycie zębów, czesanie, przebieranie, zmienianie opatrunków i pieluch.

Badacze analizujący rozwój robotów sugerują, że być może warto zmodyfikować oczekiwania, jakie wobec nich mamy. Zamiast marzyć o maszynach stworzonych na kształt człowieka, które mogłyby nas zastąpić, należy myśleć o robotach jak o narzędziach odciążających ludzkich pracowników w najżmudniejszych zadaniach.

James Wright z brytyjskiego Instytutu Alana Turinga, autor książki o wymownym tytule "Robots Won’t Save Japan" [Roboty nie zbawią Japonii], twierdzi, że dotychczasowe próby zastąpienia opiekunów robotami nie doprowadziły do zmniejszenia zatrudnienia w tym sektorze.

Jeśli więc chcemy poprawić sytuację osób niesamodzielnych, należy poprawić warunki pracy ich opiekunów i godną pensją zachęcać kolejnych kandydatów, bo utopią jest myślenie, że da się ich zastąpić maszynami.

 

podziel się

  • facebook
  • linkedin
  • twitter
  • pinterest
  • email

tagi

re:
W robotycznych objęciach
VIEW

następny artykuł
Re:view lubi ciastka. A ciastka to cookies. Re:view na Twoim mobajlu, kompie czy tabku to ciastka na talerzu. I to oznacza, że się na nie zgadzasz. Ok
Chcę dowiedzieć się więcej