fbpx

RE:
VIEW

Miasto-wieś na nowe czasy

Jak uciec z miasta na wieś, która wygląda jak miasto? Małe Viscri udowadnia, że w obecnych czasach wszystko jest możliwe. I możliwe było również 500 lat temu. Spytajcie Sasów...

Autor:RAFAŁ ROMANOWSKI
Opublikowano:24 CZE, Środa

Znamy takich, co za przeprowadzkę na wieś oddaliby każde pieniądze. Znamy wielu, co bez wahania rzuciliby miejskie realia na rzecz wiejskiego trybu życia. Każdy z nas poznał sporo ludzi deklarujących wprost, że miast mają dosyć. A wieś to przestrzeń, gdzie odnaleźliby siebie.

Pozornie. Brak miasta mieszczuch odczuje szybciej, niż się tego spodziewa. A to brak marketu, a to daleko na przystanek, a to krzywy asfalt, a to sąsiad głośno kosi pole. Po pierwszym zachwycie wiejskimi pejzażami i realiami życia daleko od miasta, szybko przychodzi otrzeźwienie.

Ale że mieszczuchy zagubione we wsi to zdecydowanie temat na memy, wolimy się nimi zająć kiedy indziej. I napisać o koncepcji miasto-wsi, która ostatnio zdobywa szaloną popularność. Nieprzypadkowo zresztą, skoro przez kilka miesięcy dusiliśmy się w miastach, z zazdrością spoglądając na mieszkających na wsi znajomych czy rodziny.

Model sielsko-miejski

Ogród, nawet mały, stał się w te miesiące dobrem luksusowym. Kawałek lasu niedaleko emanacją szczęścia. Kontakt z przyrodą wytęsknionym "carpe diem. Pamiętacie jęki mieszkańców polskich miast, kiedy zamknięto im parki i lasy? Mieszkaniec wsi w lesie bywa często, więc nie płakał tak bardzo. Mieszczuch do lasu musi się specjalnie wybrać. A jak mu zabronią, albo nie da rady, płacze podwójnie.

Wg analiz rynku nieruchomości na punkcie domów z ogródkiem zapanowało istne szaleństwo. Ten, kto ma kawałek zielonego terenu, działkę pod lasem czy chatkę nad jeziorem, teraz wyrasta na pół-boga. Oczywiście nie wszystkich będzie stać na zielony plener, którego ceny zaczynają być kosmiczne. Ale kto ma, ten ma.

A może dałoby się znaleźć modelowy przykład połączenia miasta z wsią? Wzorcowego miejsca wprost do katalogów, aby przygotować ofertę dla większej ciżby klientów przyszłości? Takich, którzy nie chcą do końca rezygnować z miast, ale znacznie lepiej czują się poza jego murami? Takich, którzy w mikro-organizmie wiejskim są w stanie prowadzić życie wg podobnego, jak w mieście, rytmu?

W skrócie byłby to model, który łączy sobie zalety miasta z plusami życia na wsi. Plusy miejskości z pozytywami wiejskiej sielanki. Model, który redukowałby niedogodności życia w mieście, ale też poprawiałby jakość egzystencji na wsi. Czyli...

Viscri wygrywa

Czy to wille rzymskich patrycjuszy pod antycznym Rzymem? A może utopijne Broadacre City Franka Lloyda Wrighta z mini-plantacją jako centrum każdego domu-gospodarstwa? Albo zrealizowana koncepcja miasto-ogrodu Letchworth 35 mil na północ od Londynu autorstwa Ebenezera Howarda? A na naszym podwórku podwarszawskie Konstancin-Jeziorna, Milanówek, Podkowa Leśna oraz Tuszyn-Las czy Kolumna-Las pod Łodzią?

Tymczasem bajkowy przykład odnajdziemy... na rumuńskiej prowincji. Dokładnie w Siedmiogrodzie, między Sighișoarą a Brașov. Wśród łąk, pól i malowniczych siedmiogrodzkich pagórków. Choć dotrzeć tu trudno (o asfalcie zapomnijmy!) a na mapie to zaledwie kropka, naszym oczom ukazuje się wręcz modelowy przykład łączenia realiów miejskiego i wiejskiego spędzenia życia.

Takie jest Viscri. Maleńkie, ale miejskie. Niczym wieś, ale z miejską architekturą.

Mieszkali tu niegdyś niemieckojęzyczni Sasi, stąd germański "ordnung muss sein" i uporządkowana zabudowa wzdłuż głównej, wyłożonej kamieniami ulicy. Ale i logika planu Viscri wg odchodzących w bok uliczek. Ewidentnie miejski rodowód mają domy, jedne przysadziste, parterowe. Inne zaś typowo "kamieniczne", niczym z saskiego miasteczka gdzieś w Niemczech.

Miejskość to również chodniki. A właściwie quasi-chodniki z kamienia, zarośnięte trawą piesze trakty. Mieszkańców jest zbyt mało, aby tę trawę zadeptać. Gości, choć więcej, wciąż nie na tyle, żeby trzeba było brukować na je nowo. Miastowi odnajdą podobieństwa również w bramach wejściowych, wjazdach na dziedzińce, wejściach na otoczone budynkami podwórka.

Mini-maxi

A gdzie w Visrci typowa wieś? Wszędzie. Pasące się gęsi na ulicach, konie skubiące trawę z podwórek, ławeczki przed domami, na których wysiadują plotkujący mieszkańcy. Wiejskie płoty, mostki nad strumykiem, drewniane wozy z sianem, pozostawione przed obejściami traktory...

Domy są kolorowe, zagrody elegancko utrzymane. Ulice sprzątane miotłą ale i w krowich plackach od przepędzanego tędy bydła. Są też ze dwie kawiarenki, może jeden punkt z pamiątkami. Ale wciąż to jeszcze przestrzeń nie skażona komercją ani zanadto przewodnikową popularnością. Autokary z turystami nie zdołają pokonać wijącej się jak wstążka, popękanej drogi. 

Saska wioska w sercu Siedmiogrodu to unikat. Nic dziwnego, że dziurawą droga dociera tu jednak trochę gości. A nawet książę Karol z Wielkiej Brytanii, który w 2006 roku rozkochany w Viscri od pierwszego wejrzenia, nabył tu od jednego z gospodarzy dom o niebieskiej fasadzie.

Pokłóćmy się: Viscri to wieś czy miasto? A może wioska o pra-cechach dawnego miasta? Czy to dobry wzorzec na projektowane miasto-wsie przyszłości? Może w dobie wyposażania wsi w setki aplikacji, monitoringów, rozwiązań technologicznych w obszarze energii, śmieci czy światła, najlepsze byłyby najprostsze rozwiązania?

Otoczone sielskim krajobrazem Viscri nieoczekiwanie staje się przedmiotem naukowych badań i analiz. Zachodzące w nim procesy interesują socjologów. Zakonserwowana przez wieku saska zabudowa fascynuje architektów. Zaskakująco aktualny układ urbanistyczny śni się po nocach miejskim planistom. Zwłaszcza tym znudzonym trąbieniem wszędzie o "smart-rozwiązaniach" dla miejskich społeczności. 

Paradoksalnie teraz, w dobie gwałtownego rozwoju technologii, takim organizmom jak Viscri, przyglądają się tęsknie ci, którzy choć na chwilę chcą odłączyć się od apek, iPhone'ów, społecznościówek. Cicho tu i spokojnie. Malowniczo i zdrowo. Refleksja, że supermarketu nie ma w promieniu kilkudziesięciu kilometrów za 3, 2, 1...

Za jakiś czas...

Jak projektuje się takie mikro-miasta "in the middle of nowhere" można by spytać twórców wioski, lub ich potomków. Ale... tych już nie ma. Sasów wywożono stąd latami, najpierw do ZSRR, później w ramach repatriacyjnych akcji do RFN-u. Samo Viscri jednak nie zginęło. Choć bywały pomysły, aby tego typu saskie wioski w Siedmiogrodzie, rozjechać buldożerami.

Dziś żyje tu dosłownie kilkadziesiąt osób. Za dnia spotykają się przy pompie w centralnej części wioski, wieczorami na ławeczkach. W niedzielę chodzą do słynnego "białego kościoła" czyli sakralno-warownej budowli, do jakiej społeczność przyklejono już kilkaset lat temu.

Gdzieś tam, dalej, toczy się wielki świat. Świat, który palnął się w głowę, że nadmierny rozrost miejskich aglomeracji, może prowadzić do katastrofy. Ale na wieś przecież wszyscy nie wyjadą, no bo jak?

Myślicie, że takie rozterki obchodzą kogoś tutaj? Przyjedźcie i zapytajcie.

Może być po niemiecku...

podziel się

  • facebook
  • linkedin
  • twitter
  • pinterest
  • email

tagi

re:
Miasto-wieś na nowe czasy
VIEW

następny artykuł
Re:view lubi ciastka. A ciastka to cookies. Re:view na Twoim mobajlu, kompie czy tabku to ciastka na talerzu. I to oznacza, że się na nie zgadzasz. Ok
Chcę dowiedzieć się więcej