Wygaszone światła, zaryglowane drzwi, przykryte folią biurka. I obezwładniająca cisza przez wszystkie piętra. Na dole tylko szum lodówek w nieczynnych kantynach + ziewający ochroniarze w medycznych maseczkach. Tak wygląda wiosna 2020 roku w polskich biurowcach, w których mają swe biura międzynarodowe firmy z obszaru IT, finansów, ubezpieczeń czy technologii.
"Koniec rynku pracownika", "gospodarkę czeka paraliż", "globalny biznes w tarapatach" - bombardują tytuły internetowych portali. W domowych przestrzeniach, z których dotąd wychodzono każdego niemal dnia do pracy, i do których pod wieczór wracano, wysłani na front "pracy zdalnej" pracownicy główkują, co czeka ich w najbliższej przyszłości.
W tym samym czasie firmowi decydenci central czy oddziałów w Polsce ślęczą nad excelami w poszukiwaniu mniej potrzebnych kolumienek do korekty czy błyskawicznego ucięcia. Optymalizacja, oszczędności, wstrzymanie decyzji - to najczęściej spotykane słowa w modnych nad Wisłą biznesach sektorów BPO, SSC, ITO czy R&D.
Co ciekawe jednak, w atmosferze kolejnych bankructw, wszechogarniającej niepewności i wzbierającej fali kryzysowego tsunami, większość inwestujących w Polsce międzynarodowych graczy wydaje się radzić sobie naprawdę dobrze. A co najważniejsze, już teraz widać, że przez kryzys, jaki może zdemolować świat na trudną do wyobrażenia skalę, akurat te marki mogą przejść niemal suchą stopą.
Dlaczego? Charakter działalności obecnych w Polsce firm bądź oddziałów firm z sektora IT, hi-tech czy finanse, w większości sprzyja trzymaniu wysoko gardy w czasach zawieruchy. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, i nie wszystkich w równym stopniu. Ale, zdaniem zapytanych przez Re:view analityków branży, sytuacja na pewno nie jest zła.
A paradoksalnie może być... nawet lepsza.
- Firmy działające w branżach online, w tym zajmujące się komunikacją, rozrywką czy e-commerce mają teraz przysłowiowe żniwa. Natomiast przedsiębiorstwa specjalizujące się w branżach, które szczególnie zostały dotknięte przez pandemię, zajmujące się transportem, podróżami czy motoryzacją, z pewnością muszą stawić czoło spowolnieniu gospodarczemu - kreśli mapę sytuacyjną Michał Piątkowski, CEO w firmie konsultingowej MOTIFE, pomagającej firmom z branży oprogramowania otwierać oddziały w Polsce.
I dodaje, że dla firm takich jak zajmująca się m.in. optymalizacją ruchu w sieci amerykańska Akamai, obecna sytuacja jest sprzyjająca z punktu widzenia wzrostu sprzedaży. Z kolei firmy takie jak Sabre, których model biznesowy związany jest mocno ze sprzedażą biletów lotniczych, przeżywają teraz trudniejszy czas. Wesoło nie jest też w motoryzacji.
- Zamrożenie rynku sprzedaży aut uderza też w branżę motoryzacyjną i ich dostawców, stąd nowe wyzwania przed takimi firmami jak Aptiv - dopowiada Piątkowski.
Powierzchowne choćby spojrzenie na rynek tego typu usług w Krakowie (do niedawna nr 6 w świecie pod kątem lokowania biznesów w modelu BPO/SSC/ITO/R&D) daje kolejne odpowiedzi. W przybliżeniu 80% inżynierów IT w tym mieście pracuje w firmach z kapitałem zagranicznym. Pozostałe 20% rynku to polscy gracze z Comarchem na czele oraz startupy i software house'y.
- Każdy z tych obszarów biznesów IT i technologii ma teraz swoje pięć minut, stabilizację albo zauważalne problemy. Inne, takie jak platformy tradingowe, mają teraz swoje pięć minut. Czas pandemii to czas niepewności w wielu branżach, nagłych spadków i wzrostów na rynkach, a więc sytuacji, w których podobne firmy zarabiają najwięcej - wylicza Michał Piątkowski.
Choć słychać opinie, że rynek pracownika się powoli kończy, trudno uwierzyć, że takie zmiany dotkną sektor IT. Firmy mocno walczyły o najlepszych ludzi na rynku, więc łatwo nie będą chciały ich oddać. Wolą raczej zmniejszyć wynagrodzenia lub wysłać pracowników na postojowe, niż ich zwalniać.
Gabriela Zalejska-Trzepla, CEO WORKWILL, firmy rekrutacyjnej dla branży IT, również spodziewa się czasowej korekty wynagrodzeń:
- Wysoko stawiana poprzeczka oczekiwań osób początkujących w branży IT względem pracodawców - rok, dwa lata doświadczenia, częsty brak faktycznego zderzenia wiedzy teoretycznej z praktyką, mimo wszystko wciąż pozwalały programistom przedstawiać mocno wygórowane stawki wynagrodzenia - mówi w rozmowie z Re:view.
I potwierdza, że dla wielu firm, mocno wykrwawionych walką o pracownika, paradoksalnie sytuacja może przynieść chwilową ulgę.
Zdaniem Gabrieli sytuacja związana z COVID-19 spotęguje wartość, jaką niesie ze sobą doświadczenie. Zweryfikowane zostaną faktyczne umiejętności kandydatów IT, stąd zdecydowanie wzrośnie zapotrzebowanie na stanowiska seniorskie.
Inna sprawa, że są korporacje, które i tak będą zmuszone redukować, więc przez kolejne miesiące spodziewać się można większego ruchu w rekrutacji. Pracownicy znów, którzy wcześniej planowali zmianę pracy, będą chcieli przeczekać okres niepewności.
- Część pracowników może być też zaniepokojona tym, co może czekać obszar, w którym działa pracodawca, i sami będą szukać nowych wyzwań w innych miejscach. Część też po prostu będzie się chciała przenieść wykorzystując moment - dodaje Piątkowski.
O trwałości korporacyjnego sektora biznesu oraz jego stosunkowo wysokiej odporności na kryzys, przekonany jest Paweł Panczyj, Chief Development Officer w ABSL Poland. Jego zdaniem rozruch centrów usług po okresie pandemii pociągnie za sobą wiele pozytywnych zjawisk w gospodarce.
- Mimo istniejących ograniczeń, bez wątpienia siła i odporność sektora usług wspólnych wesprą odmrażanie polskiej gospodarki – stanie się on swojego rodzaju "kuchenką mikrofalową" napędzającą małe i średnie przedsiębiorstwa ,dzięki współpracy z dużymi graczami - mówi w rozmowie z Re:view.
I dodaje: - Sektor usług wspólnych w Polsce jest w dość dobrej kondycji pomimo sytuacji spowodowanej COVID-19. Jak wynika z naszego badania aż 85 proc. ankietowanych firm członkowskich ABSL sprawdziło się w najtrudniejszym momencie wybuchu pandemii i sprawnie przeszło na model pracy zdalnej w ciągu zaledwie 3-5 dni. Można więc śmiało stwierdzić, że firmy były dobrze przygotowane na taką okoliczność - ocenia.
Gabriela Zalejska-Trzepla: - Oczywiście większość osób, które wzięły udział w badaniu przeprowadzonym przez WORKWILL tęskni za bezpośrednim kontaktem ze współpracownikami i za “kawą we własnym biurze”. Ale mimo to większość firm w Polsce umiejętnie zaadaptowała się do nowych, nagłych realiów. Stało się tak dzięki dużo większej - w stosunku do firm z branż tradycyjnych - możliwości adaptacji do obecnej sytuacji i pełnego przejścia na pracę zdalną firm z branży hi-tech.
Do tak płynnego przejścia na tryb zdalny przyczyniły się już wcześniej przetestowane procedury BCP. Jak wykazują dane ABSL, ponad 60 proc. ankietowanych firm miało bardzo dobrze opracowane scenariusze działania na wypadek sytuacji kryzysowych.
Ważny jest również powszechny dostęp do internetu w domach pracowników oraz wsparcie pracodawców, którzy zagwarantowali swoim pracownikom potrzebny sprzęt oraz dostęp do odpowiedniej infrastruktury.
- Jednak technologia to nie wszystko - warto tutaj wspomnieć o sytuacji w Indiach, gdzie firmy pomimo dostępu do technologii nie były odpowiednio przygotowane na kryzys wywołany pandemią - zauważa nasz rozmówca.
Panczyj nie spodziewa się więc rezygnacji z Polski centrów usług.
- Sądzę, że na arenie międzynarodowej może to wręcz zwiększyć atrakcyjność naszego kraju, szczególnie w kontekście przyszłych inwestycji - nie ma wątpliwości Panczyj.
Podobnego zdania jest Michał Piątkowski z MOTIFE:
- Nie sądzę, aby zagraniczne firmy IT uciekały z Polski czy z Krakowa. Pomijając incydentalne przypadki, kiedy firmy mogą być zmuszone do znacznych redukcji zatrudnienia na całym świecie, przenoszenie zespołów, które zbudowały tutaj kompetencje domenowe i rozumieją usługi/produkty, z którymi pracują np. do Azji jest zbyt trudne i zbyt ryzykowne - ocenia Michał Piątkowski.
W opinii naszych rozmówców Rumunia i Bułgaria, również nie są dla Polski konkurencją, bo firmy, które zdecydowały się zbudować swój biznes akurat w Polsce czy Krakowie, na pewno brały równolegle pod uwagę wciąż tańsze opcje typu Sofia czy Bukareszt.
- Jeśli chodzi o Ukrainę to nadal, z powodów politycznych uwarunkowań, niewiele firm może podjąć ryzyko budowy tam swoich oddziałów. Pamiętajmy, że po 2012 roku niektóre z nich przeniosło zespoły lub całe oddziały do Krakowa (np. Luxoft czy First Utility). Również dlatego, że część programistów ukraińskich pracuje na zachód od ukraińskich granic, głównie w Polsce, ale też innych krajach UE - słyszymy od CEO MOTIFE.
Poprzedni kryzys 2008-2013 przeorał świat gruntownie, ale rozlewał się po nim stopniowo. Najpierw przetrącił kolana Stanom Zjednoczonym, stosunkowo szybko dopłynął do Wielkiej Brytanii, poźniej widowiskowo rozłożył gospodarkę "zielonej wyspy" Irlandii i "bałtyckie tygrysy" (Estonię Łotwę, Litwę) + zniszczył mające renomę w świecie banki Islandii. Dopiero później zaatakował kraje południa Europy (Włochy, Hiszpanię, Portugalię), które wychodziły z niego po długich bataliach. Stopniowo gryzł też Francję i Niemcy.
- Ale Polskę stosunkowo oszczędził - ocenia Paweł Panczyj z ABSL Poland. I przypomina, że właśnie po kryzysowej fali globalny biznes ruszył do Polski notując tu wzrost o 26 proc.
- Zyskaliśmy wtedy wiele, bo Polska postrzegana była jako stabilny kraj na dorobku, który oparł się światowemu załamaniu. Teraz trendy mogą być podobne. Powtarzam: paradoksalnie Polska może skorzystać na trudnym ekonomicznie czasie. Do tej pory mamy dobry wizerunek jako kraj stabilny, bezpieczny, z dobrym zapleczem i wysoko cenionymi kadrami.
Jakby na potwierdzenie tych słów, do Polski, mimo szturmującego kryzysu, płyną kolejne flotylle inwestorów. Głównie z branży centrów usług wspólnych, ale nie tylko. Tylko najbliższych miesiącach do liderującego stawce Krakowa dotrą kolejne marki. Jedną z nich jest amerykańska firma technologiczna WP Engine, specjalizująca się w hostingu WordPress (ponad 35% wszystkich stron w internecie) oraz rozwiązaniach DXP (Digital Experience Platform).
WP Engine z ponad 130 000 klientów w 150 krajach promuje się jako dostawca rozwiązań, z których korzystają takie marki jak Native Instruments, Network Rail, SAP SE, Spotcap Global Services czy Thomson Reuters. Firma otworzy w Krakowie czwarty międzynarodowy środek badawczo-rozwojowy, po Londynie, irlandzkim Limerick i Brisbane w Australii. Właśnie ruszają z rekrutacją krakowskich specjalistów.
- Krakowskie biuro będzie naszym wiodącym ośrodkiem technologicznym dla Europy Środkowo-Wschodniej oraz ważnym punktem dla dalszego rozwoju i ekspansji firmy. Jesteśmy pod wrażeniem talentu i umiejętności polskich specjalistów. Mamy również nadzieję na współpracę z lokalną społecznością, samorządem i liderami biznesu, wspólnie z nimi budując krakowski ekosystem technologiczny - to słowa Heather Brunner, dyrektor generalnej WP Engine.
Wtóruje mu Zygmunt Dyras, Engineering Director, odpowiedzialny za uruchomienie krakowskiego WP Engine. - Kraków posiada ogromny potencjał technologiczny, który mamy zamiar rozwijać. Już w tym momencie zatrudniamy kolejnych specjalistów i managerów, którzy pomogą nam zrealizować nasze ambitne plany.
Dyras zapewnia, że wybór miejsca nowego biura nie był przypadkowy. Zespół specjalistów z Krakowa zaskarbił sobie uznanie wśród zarządu firmy już w ubiegłym roku przy okazji pracy nad nowymi produktami rozwiązującymi problemy użytkowników przy aktualizacjach rozszerzeń platformy WordPress.
Kolejnym graczem, który zmierza do Polski nie zważając na nadchodzący kryzys, jest Oanda, jeden z pionierskich brokerów Forex online, działający na rynkach walutowych od 1996 roku. Oanda otworzy w Krakowie kolejne po m.in. Toronto biuro w świecie. Zatrudni na początek kilkudziesięciu specjalistów.
- Dobrze, że również mocne na forexowych rynkach marki trafiają do Polski. Dla graczy tradingowych wzburzone wody obecnego kryzysu to doskonałe środowisko do działania. Ale i wiele innych firm może teraz postrzegać Polskę jako ciekawą przystań do budowania biznesu - komentuje Andrzej Domański, analityk rynków finansowych.
Zdaniem Domańskiego post-pandemiczny kryzys nie zmieni trendu na regionalizację biznesów, w kontrze do wcześniejszych globalizacyjnych tendencji. Potwierdza więc, że w przypadku ekonomicznej pozycji Polski i jej geograficznego ulokowania, wciąż możemy ściągać nad Wisłę kolejnych inwestorów.
- Dla graczy z zachodniej Europy to nadal atrakcyjne miejsce. Dotyczy to przede wszystkim sektora centr usług wspólnych, ale nie tylko. Czas pandemii przyspieszył też inne istotne wektory zmian. Bardzo wiele globalnych koncernów myśli teraz o odwrocie z azjatyckich rynków. Nieznacznie niższe koszty pracy nie są już dostateczną gratyfikacją za podwyższone ryzyko np. zerwanych łańcuchów dostaw- uważa Domański.
Jego zdaniem można tylko żałować, że obecny rząd nie zauważa tej szansy i nie próbuje aktywnie działać na rzecz ściągania do Polski inwestorów z najwyższej półki.
***
Wg międzynarodowego badania Super Cities międzynarodowej agencji Tholons, które mierzy biznesowy potencjał miast do otwierania w nich biznesów sektora IT, hi-tech czy finansów, polskie miasta prezentują się wciąż bardzo dobrze.
Jeszcze niedawno Kraków osiągał wg tego wskaźnika 6. pozycję. Ww 2019 roku był 11 a Warszawa lokowała się w trzeciej dziesiątce. Wciąż, wspólnie z Dublinem czy Pragą oba ośrodki cieszą się więc z metki europejskich liderów.
Czy post-pandemiczna era dmuchnie im jeszcze mocniejszym wiatrem w żagle? W czasach, gdy podmuch śmierci SARS-CoV-2 dziesiątkuje zachodnioeuropejską i amerykańską gospodarkę, nie wydaje się to prognozą na wyrost.