Pięknie było. Ciągły wzrost 20% rok do roku, ciągłe rekrutacje, hucznie otwierane nowe biura, coraz lepsze postrzeganie na rynkach światowych. Kraków, do niedawna nr 6 na inwestycyjnej mapie Tholons Services Globalization Index mógł świętować sukces.
Wg zrzeszającego inwestorów stowarzyszenia Aspire, liczba etatowych pracowników sektora usług wspólnych, zbliżyła się do magicznej granicy 100.000 zatrudnionych. I wcale nie miał być to koniec. W końcu tak szybkie wzrosty, nawet przy zakładanym wypłaszczeniu, stosunkowo szybko miały poszybować w kierunku 150.000 etatów.
Analitycy Tholons nie mieli wątpliwości. Choć Kraków wypadł z czołowej dziesiątki, wcale nie oznaczało to kresu popularności miasta wśród inwestorów. O lekkim spadku świadczyły bowiem nie przyjazne rozwojowi biznesów środowisko (tu Kraków wyprzedziły miasta Indii i Brazylii) czy tym bardziej jakość życia (wyżej tylko Singapur, Toronto, Dublin i Bangalore). Zdecydowały głównie koszty prowadzenia działalności oraz ilość dostępnych na rynku talentów.
A to oznacza, że miasto z południa Polski powoli dochodziło do ściany pod względem stosunku wysokości wynagrodzeń do wykonywanej (opłacalnej dla pracodawców) pracy. Oraz że przestrzeń biurowa, której w Krakowie jest już blisko 1,5 mln m2, staje się droższa i mniej konkurencyjna od innych lokalizacji. A przede wszystkim, że rynek talentów został już mocno rozdrapany, a na miejsce pozyskanych pracowników nie pojawiali się równie szybko ich zastępcy.
Plusem była jednak ewidentna zmiana na rynku centrów usług. Zmierzch klasycznego BPO, rozwój wysokiej jakości SSC, stopniowe przejście w kierunku bardziej profesjonalnych biznesów o większym stopniu samodzielności i decyzyjności + rozwój branży R&D. A nawet przenoszenie do Krakowa kluczowych procesów, najwyższych rangą menadżerów, bądź zatrudnianie tu kadry do zarządzania całymi łańcuchami procesów w organizacjach.
Nagle COVID-19 rewiduje wszystko. Po pierwszym chaosie właśnie opada kurz, można już zobaczyć jak zmienia się rynek pracy w centrach usług wspólnych. I zastanowić się czy Kraków, jako lider tej części Europy, odczuje mocno jego skutki.
Nasze analizy i rozmowy z firmami wskazują, że kto spodziewa się odpływu inwestorów z takiego miasta jak Kraków, bądź ograniczenia tu ich ekspansji, myli się podwójnie. Po pierwsze nie ma mowy o wychodzeniu z tak rozwiniętego rynku organizacji, które swe plany wiążą z danym miastem w perspektywie dekad, a nie lat. Po drugie, krach rynku pracownika nie okazuje się tak głęboki, jak można byłoby przypuszczać.
Mało co pokaże nam lepiej, co dzieje się na rynku, niż aktywność nowych inwestorów w mieście. Czyli tych, którym COVID-19 w pierwszej kolejności mógł pokrzyżować szyki. Ale też wiele uświadomić, spowodować lekkie korekty, ułatwić biznesowe negocjacje czy rekrutacyjne procesy.
Jednym z takich inwestorów jest aktywna na rynku Forex OANDA, która swój oddział w Krakowie zaczęła tworzyć na początku 2020 roku. Zapytaliśmy Eoina McCoy'a, Chief Transformation Officera OANDA, o ich ocenę zachodzących w Krakowie procesów, kierunków rozwoju sytuacji oraz ich inwestycyjnych planów.
Zdaniem McCoy'a COVID-19 paradoksalnie poprawi globalną reputację Krakowa jako globalnego centrum usług biznesowych. A więc w dobie niespodziewanych zjawisk dotykających wiele części globu, stabilna przystań pod nazwą "Polska" czy "Kraków" może dopiero zabłysnąć jasnym światłem.
- Dzięki ugruntowanej infrastrukturze i elastycznym modelom wiele polskich centrów usług odegrało kluczową rolę podczas najcięższego uderzenia pandemii. Pomogły swoim klientom i oddziałom na całym świecie działać skutecznie i nieprzerwanie - ocenia McCoy w rozmowie z Re:view.
Zwraca jednak uwagę, że mimo to, podobnie jak w innych częściach świata, pandemia dotknęła także lokalny rynek pracy usług biznesowych.
- COVID-19 spowodował i powoduje nadal zwolnienia oraz wzrost stopy bezrobocia. To spodziewane zjawiska w trudniejszych czasach, gdy firmy chcą obniżać koszty. Wydaje się jednak, że będzie to sytuacja tymczasowa, która prawdopodobnie ulegnie odwróceniu w przyszłym roku. Na razie wiele Centrów Usług Wspólnych (SSC) szuka sposobów na obniżenie kosztów. Na szczęście w większości bez zwalniania pracowników - ocenia McCoy.
Czy globalnym firmom nadal opłaca się zatrudniać pracowników w Krakowie? Czy to koniec rynku pracownika?
Eoin McCoy: - Wierzę, że Kraków pozostaje bardzo konkurencyjnym rynkiem, jeśli chodzi o powiększanie globalnych zasobów talentów. Miasto staje się symbolem przystani dla najlepszych specjalistów - podkreśla w rozmowie z Re:view.
W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci Kraków zyskał reputację dzięki głębokiej wiedzy specjalistycznej w sektorach takich jak IT, rozwój oprogramowania i handel detaliczny. W związku z tym firmy poszukujące pracowników znacznie częściej szukają tutaj wiedzy specjalistycznej.
McCoy: - Kraków już od jakiegoś czasu jest rynkiem dla pracowników. W wyniku COVID-19 sytuacja nieznacznie zaczęła się wahać, ale wierzę, że w perspektywie długoterminowej pandemia nie wpłynie na reputacje miasta. Jeśli już, to znakomita wydajność miejskich SSC w tym trudnym czasie pokazuje tylko możliwości tego dynamicznego rynku.
Skoro na inwestycyjnej mapie świata cięższe chwile mogą przeżywać takie lokalizacje, jak Barcelona, Madryt, Mediolan, Paryż a nawet Londyn, co czeka stosunkowo stabilne w erze COVID-19 ośrodki typu Kraków? Wciąż nie wiemy, jakie piętno pandemia odciśnie na biznesowych gigantach w Stanach Zjednoczonych. Takie lokalizacje jak Nowy Jork przeżywają aktualnie trudne chwile i na pewno nie kojarzą się inwestorom pozytywnie.
A to może więc skłaniać światowy biznes do poszukiwania nowych lokalizacji. Zwycięzcami niekoniecznie mogą się czuć miasta Indii czy innych krajów azjatyckich, które w powszechnej świadomości uważane są za te, w których epidemia zebrała, bądź zbiera, srogie żniwo. Ale już miasta centralnej Europy jawią się jako te, które stosunkowo dobrze poradziły sobie z problemem.
Spróbujmy narysować mapę trendów rynkowych w najbliższej przyszłości.
- Widzę trzy kluczowe trendy SSC, które prawdopodobnie pojawią się w nadchodzących latach - zauważa Eoin McCoy.
- Po pierwsze, firmy, które są nadmiernie zależne od pojedynczych lub dużych lokalizacji, zaczną ponownie oceniać i ponownie równoważyć to ryzyko. I chociaż to koszt tradycyjnie był czynnikiem decydującym o tym, w jaki sposób projektuje się globalne organizacje, firmy będą musiały przyjąć bardziej wyważone spojrzenie na to, jak zapewnić ciągłość usług.
- Po drugie, uważam, że centra świadczące usługi o wysokiej wartości będą się nadal rozwijać i rosnąć pod względem zarówno wartości jak i znaczenia. W tym czasie wiele firm zacznie postrzegać technologię i automatyzację pracy jako kluczowy czynnik kształtujący ich przyszłość, w wyniku czego będziemy świadkami, jak wiele organizacji będzie rozwijać umiejętności niezbędne do projektowania i zarządzania nadchodzącymi zmianami - twierdzi nasz rozmówca.
I wreszcie: wiele firm wypracuje nowe rozumienie pracy zdalnej i jej efektywności. W rezultacie firmy będą chciały przywrócić równowagę między pracą z domu a pracą w biurze, tworząc optymalną mieszankę, która maksymalizuje wydajność.
Ten trend jest coraz głośniejszy. O hybrydowych modelach pracy wypowiada się coraz więcej specjalistów...
Sporym wyzwaniem dla centrów usług okazuje się zbudowanie zespołu specjalistów podczas pandemii. Debiutująca w Krakowie OANDA może coś o tym powiedzieć, bowiem rekrutacyjne łowy przypadają w większości na epidemiczny chaos. Ale podczas gdy wiele się zmieniło w wyniku pandemii, w rzeczywistości podstawowe kroki niezbędne do zbudowania zespołu specjalistów pozostają takie same.
Dotychczasowa droga OANDY jest tego dobrym przykładem.
- Weszliśmy na rynek w styczniu z planem agresywnego wzrostu, który zakładał, że do końca roku utworzymy w Krakowie jedno z głównych biur OANDY. Jednak w obliczu trwającej pandemii, urealniliśmy naszą strategię zatrudniania i wdrożyliśmy dopasowane do tej bezprecedensowej sytuacji podejście - wspomina Eoin.
Firma skupiła się na budowaniu marki pracodawcy, współpracując z potencjalnymi pracownikami by na bieżąco dostarczać im argumentów, by wpisali w swe ścieżki rozwoju markę OANDA. W czasie pandemii przeprowadzono setki rozmów rekrutacyjnych, by pozyskać obecnych pracowników a następnie uzbroić ich w niezbędne narzędzia do realizacji złożonych projektów. Cały proces przebiegał wirtualnie, bez postawienia stopy w biurze.
- Żeby to osiągnąć, zmieniliśmy nasze podejście. Musieliśmy po raz pierwszy w historii firmy przyciągnąć, zmotywować i zatrzymać pracowników niemal całkowicie wirtualnie. Poświęciliśmy również dodatkowy czas na komunikację z naszymi pracownikami, zapewniając im niezbędne wsparcie, by mogli z sukcesem zacząć nowy rozdział, za równo w swojej jak i OANDY historii. Dzięki takiemu podejściu możemy kontynuować plany wzrostu i działać zgodnie z planem - wylicza McCoy.
Diagnozę ciekawych czasów, w jakich przyszło operować w Polsce nowym inwestorom, potwierdzają też inne przykłady z rynku. Kryzysu nie ma i nie będzie ale tylko oficjalnie. Każda z organizacji przygotowała scenariusz na trudne czasy, który zakłada nie tylko ograniczenie ekspansji, "okopanie się" na rynku czy rekrutacyjne korekty, ale nawet wizję, że powrót pracowników z modelu pracy zdalnej do biur, może potrwać lata.
Wg danych Aspire na dzień 20 lipca 2020 w biurach w Krakowie pracuje zaledwie... 7,4% pracowników. 7% biur wciąż jest całkowicie zamkniętych, reszta działa w limitowany sposób. 24% firm ma w biurach pięciu lub mniej pracowników, a 36% do dziesięciu zatrudnionych. Reszta pracuje zdalnie a ich powrót do biur, zaaranżowanie przestrzeni, nowe zasady pracy w grupach, uzależnione są od rozmaitych czynników.
Z informacji, które uzyskało Re:view, do końca roku w Krakowie (przy sprzyjającym scenariuszu skutecznej walki z epidemią i mało zauważalnej tzw. drugiej fali) do pracy w biurach wróci niespełna 40% zatrudnionych.
Ale i tak krakowskie liczby okazują się znacznie lepsze, niż wielu europejskich miast. Władze Barcelony szacują, że zamrożenie rynku pracowników biurowych w katalońskiej aglomeracji, potrwa nawet do końca 2021.