fbpx

RE:
VIEW

Czy muezin zaśpiewa z Lichenia?

Meczet z kościołem pozornie różni wiele. A jednak założenia współczesnej architektury sakralnej bywają dość podobne. Licheńskiemu sanktuarium znaleźliśmy brata-bliźniaka w... arabskim Omanie

Autor:RAFAŁ ROMANOWSKI
Opublikowano:15 LIP, Środa

Lśni już z oddali. Złota kopuła, szpiczaste wieże, potężna bryłę o klasycznie uporządkowanych kształtach. Harmonijna, ale i monumentalna. Proporcjonalna, dość pompatyczna. Narysowana ostrą kreską na horyzoncie.

Bazylika. Bazylika w szczerym polu. Świątynia nad łanami zboża i pastewnego buraka. Oplotły ją kable wysokiego napięcia z okolicznych lasów. Otoczyły wiejskie domostwa, traktory, GS-y, którym jej majestat nie pozwala przysunąć się bliżej.

Bazylika w środku nudnej równiny. Chcemy jak najszybciej dotrzeć na miejsce.

A wy gdzie?

Do Lichenia. Jedziemy z Łodzi autostradą A2 i potem skok w bok. Gigantyczne sacrum "in the middle of nowhere" fascynuje nas od dawna. Licheń oglądamy w necie, na Instagramie, porównujemy z giga-meczetami, giga-świątyniami Buddy, giga-katedrami. Pomnikami religii, które muszą być największe.

Odwieczny dylemat: architektoniczne cudo czy gigantomański kicz? Pomnik przepychu i bogactwa czy sanktuarium wierzących w ubogiego Boga chrześcijan? Świątynia mająca przyćmić wszystko, co sakralnego zbudowano dotąd w Polsce przez wszystkie wieki.

Gniezno niech się chowa, Ostrów Tumski niech nie żartuje, Wawel niech spada. Nawet Świątynia Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie nie ma startu.

Licheń rządzi. Największy. Najwspanialszy. Nasz.

Obojętne skąd jedziesz, licheńską bazyliką łatwo dostrzec. Im bliżej, tym częściej pojawia się, niż znika. Ewidentnie wskazuje drogę. W zależności od słońca świeci z wschodniej lub zachodniej strony. Jest najlepszym, największym, jedynym tej wielkości punktem orientacyjnym dość beznamiętnych okolic Konina we wschodniej Wielkopolsce.

Samochód zostawia się dalej. Dalej idzie się pieszo. Wrażenie z początku nie jest aż tak wielkie. Potężna bryła bazyliki sprawia jednak po chwili, że malejesz w oczach. Jak mały żuczek z zadartymi ku górze czułkami.

Widzisz TO?

Bazylika Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej to bezsprzecznie największa świątynia w Polsce. I jedno z najważniejszych miejsc dla katolików na pielgrzymkowej mapie Polski. Wzniesiono ją na terenie istniejącego obok sanktuarium w Licheniu Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski. Od dziesięcioleci to jedno z najważniejszych katolickich sanktuariów w Polsce.

Nową świątynię budowano w latach 1994-2004. Fakt, jest ogromna. Licheńska bazylika to pięcio-nawowy kościół ustawiony na planie krzyża, zwieńczony złotą kopułą. Kościół ma powierzchnię aż 23.000 m², długość 139 m, 77 m szerokości (wraz z kaplicami bocznymi). Jego wysokość od ziemi do iglicy kopuły wynosi 85 m.

Imponująca wieża wznosi się na wysokość 141 m. Można na nią się wdrapać. Widok jak widok.

Projektanci chcieli, aby bazylika kształtem przywodziła na myśl falujący na wietrze łan złotego zboża. Dlatego mieni się na piaskowo-złoto a wewnątrz  ma mnóstwo dekoracji, ornamentów, detali w kolorze ciepłego kruszcu. Ogromny przepych, bogactwo, monumentalizm. Choć w wielu miejscach również surowo i minimalistycznie. Srogie miny świętych figur czy anielskie skrzydła zaprojektowane ręką à la rysownicy komiksów.

Kluczem jest symbolika. Oprócz całej gamy sztucznych lamp, reflektorów, świetlówek, licheńskiego giganta oświetla naturalna jasność przez 365 okien - tyle ile jest dni w roku. Aby podziwiać monumentalne wnętrze, można wejść przez tyle drzwi, ile tygodni w roku - 52. Stopni schodów do głównego wejścia jest 33, co oczywiście nawiązuje do 33 lat ziemskiego życia Mesjasza.

Równie ogromne wrażenie robią inne liczby. Aż 7.000 miejsc siedzących + 10.000 stojących. A na dodatek ćwierć miliona mogących się zgromadzić na placu i łąkach przed bazyliką. Nic dziwnego, teren sanktuarium jest dwukrotnie większy niż powierzchnia całego Watykanu. Pomyślano o wielu miejscach na rozmyślania, przystanki, spacery. Aż "prosi się" o modlitwę: kapliczki, ławki, altanki, alejki, ogrody, parki, pomniki etc.

W Polsce Licheń nie ma sobie równych. Wybudowany w szczerym polu za ponad 200 mln złotych z datek pielgrzymów jest również jedną z największych, chrześcijańskich świątyń na planecie Ziemia. Z watykańską Bazyliką Świętego Piotra w Rzymie co prawda nie ma szans się równać, ale z innymi sakralnymi olbrzymami, jak najbardziej.

Mają rozmach

Oprócz Watykanu, większych niż polski Licheń, jest tylko pięć świątyń na świecie. W kolejności to:

  1. bazylika Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie
  2. bazylika Katedralna w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Aparecida w Brazylii
  3. katedra w hiszpańskiej Sewilli
  4. katedra w Mediolanie
  5. wciąż niedokończona katedra Św. Jana Bożego na Manhattanie w Nowym Jorku.

Plecy Lichenia mogą oglądać takie giganty jak Notre-Dame w Paryżu, katedra we Florencji czy będąca również w fazie budowy Sagrada Familia w Barcelonie. Niemiłosiernie ograne w turystycznych rozkładówkach czy popkulturze, co roku ściągają do miast, w których rozkwitły, miliony gości.

Licheniowi to nie grozi. Kilka jezior w okolicy, skąpe lasy + uprawne pola to zbyt słaby magnes na turystyczną promocję.

Licheń to zatem największa chrześcijańska świątynia globu zlokalizowana na pustkowiu. Ogniskująca uwagę w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Widoczna z daleka.

Nam od razu nasuwa się na myśl inne świątynie w tzw. szczerym polu. Np. fenomenalny Sheikh Zayed Grand Mosque na piaszczystej pustyni pod Abu-Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Cudo śnieżnobiałej architektury i wyrafinowanej, podporządkowanej religii, technologii. Islamski kosmodrom wśród wrzących piasków.

Ale na filmowy plan w pobliskim smart-city Masdar + meczecie Szejka Zayeda Re:view dopiero się zbiera. Pokażmy coś, co w zamyśle, kształcie, idei jest do Lichenia bardzo podobne. Czyli Wielki Meczet Sułtana Qaboosa w Muskacie, stolicy Omanu. Oszołomił nas swego czasu podczas odysei po roponośnych terenach Półwyspu Arabskiego.

Sanktuarium sułtańskie

Choć otoczony nieco zabudowaniami, meczet w Muskacie jest momentami bliźniaczo podobny do Lichenia. Choć dzieli je na mapie 6600 km czyli blisko 70 godzin jazdy non-stop samochodem, omańską i polską świątynię łączy sporo. Arabska architektura okazuje się tu zaskakująco spójna z architektonicznymi założeniami chrześcijańskiej giga-świątyni.

Ma podobną kopułę, ma konstelację wież, ma mnóstwo ornamentów zdobiących fasadę i boczne ściany. Plus wewnętrzne i zewnętrzne dziedzińce, miejsca gromadzenia się wiernych, przestrzenie do medytacji czy spacerowania. Kolorystycznie też zbliżony: piaskowo-złoty,

Również i wnętrze omańskiego meczetu jest zbliżone do wnętrz licheńskich. Połączenie przepychu i wszechobecnych zdobień z minimalizmem kamienia na posadzkach czy ścianach. Nie oszczędzano na żyrandolach. Pokryte są 14 karatowym złotem i ozdobione kryształami Swarovskiego.

Największy hit to ręcznie tkany perski dywan z irańskiego miasta Meszhed. 600 szwaczkom zajął on 4 lata życia a rozrósł się im w rękach do rozmiarów 4.200 m². Jego waga to aż 21 ton. Iranki zaplotły go z miliarda siedmiuset milionów węzłów.

Podobnie jak licheńską bazylikę Wielki Meczet Sułtana Qaboosa budowano niemal w tych samych latach (1995-2001). Mimo więc flirtu z "klasyczno-katedralnym" stylem Lichenia a "klasyczno-meczetowymi" kliszami w projekcie świątyni w Omanie, w obu przypadkach mamy do czynienia z podobnym nurtem projektowania z przełomu wieków.

Aby zbytnio nie komplikować sprawy i nie bawić się w krytyków architektury, nazwijmy go "postmodernistyczną hybrydą starego z nowym". Co wybudujesz w czasie milenium, zapada w pamięć.

Brzmi dobrze?

Milenijne budowle tego typu mają przywodzić na myśl ikoniczne świątynie islamu i chrześcijaństwa. Budzić podziw, ogromem przytłaczać okolicę lub stawać się jej dominantami. Być obiektem westchnień wszystkich, którzy w swej okolicy mają świątynie mniejsze, bardziej skromne, nie tak reprezentacyjne.

Licheń i Muskat mają na lata przyćmić wszystkie sakralne bryły w promieniu nawet tysiąca kilometrów. I na długo wbić się w świadomość odbiorców monstrualną skalą, jakością wykonania, gigantomanią projektu. Do czasu, jak nie powstanie gdzieś tam coś jeszcze większego i wspanialszego.

Z polecenie Sułtana Qaboosa meczet w Muskacie wznoszono równolegle z Licheniem, choć uwinięto się z nim nieco szybciej. Być może dlatego, że choć polscy pielgrzymi hojnie sypali groszem na licheński plac budowy, omański władca wykorzystał do finansowania projektu po prostu zasobny w dochody z surowców budżet kraju.

Było więc nieco drożej ale i z większym rozmachem. Budowa pochłonęła 300 tysięcy ton indyjskiego piaskowca. Obudowano terenie aż 416,000 m². Zaprojektowano specjalnie nawadniane zielone otoczenie oraz pięknie zdobione krużganki. Charakterystyczne są cztery smukłe, wysokie na 45 metrów minarety w rogach oraz piąty o wysokości 91,5 metra. Wszystkie symbolizują oczywiście pięć filarów islamu.

Wnętrze meczetu może pomieścić spore boisko do gry w piłkę nożną. W wysokiej na 90 metrów i zwieńczonej 50-metrową kopułą głównej sali modlić się może równocześnie aż 6,5 tysiąca wiernych. A łącznie z dziedzińcem hołd Allahowi może oddawać nawet 20 tysięcy ludzi.

Podobnie jak sanktuarium w Licheniu meczet Sułtana Qaboosa świetnie widać z oddali. Jego nienaganna symetria, oszczędne proporcje, spójny konstrukt, robią na jadących autostradą z lotniska do stolicy spore wrażenie. Odwiedzający chwalą niezwykłą grę świateł odbijanych w mozaikach czy posadzkach czy setki motywów roślinnych i wersetów z Koranu wkomponowanych w ściany i kolumny.

Co ciekawe, choć Licheń jest siódmym największym kościołem świata, jego odpowiednik w Omanie musi zadowolić się pozycją dopiero w trzeciej dziesiątce największych budowli islamu. Największymi meczetami świata wciąż pozostają

  1. Al-Haram w Mekka
  2. meczet Proroka w Medinie (oba w Arabii Saudyjskiej).
  3. Al-Aqsa w Jerozolimie
  4. meczet 1 listopada 1954 w algierskim mieście Batna
  5. wzniesiony z politycznych pobudek meczet Achmada Kadyrowa w Groznym
  6. kairski meczet Al-Azhar w Egipcie.

A później świątynie w Bahrajnie, Indonezji, Pakistanie i Rosji.

***

Podobieństw licheńskich i omańskich gigantów tu co nie miara. Ale ten materiał potraktujcie nieco z przymrużeniem oka. To nie naukowa rozprawa o architekturze, a próba dostrzeżenia pomostów między pozornie odległymi od siebie światami. My lubimy jednak takie wizualne łamigłówki, żonglowanie skojarzeniami, odnajdywanie tropów. Czy to w sieci czy na własne oczy.

Przez moment zróbcie myślowe ćwiczenie zamieniając omański meczet z Licheniem. Stawiając muzułmańską świątynię wśród pól i lasów Wielkopolski, a maryjną bazylikę osadzając wśród rozgrzanych wzgórz Omanu.

Czuć różnicę?

podziel się

  • facebook
  • linkedin
  • twitter
  • pinterest
  • email

tagi

re:
Czy muezin zaśpiewa z Lichenia?
VIEW

następny artykuł
Re:view lubi ciastka. A ciastka to cookies. Re:view na Twoim mobajlu, kompie czy tabku to ciastka na talerzu. I to oznacza, że się na nie zgadzasz. Ok
Chcę dowiedzieć się więcej