fbpx

RE:
VIEW

Eco
3:30

Inspekty: ogrody po wiedeńsku

Urban gardening to ostatni krzyk mody. Ogrodnictwo wraca do miast - krzyczą kolorowe magazyny. Wzorem Wiednia dwie ogrodniczki z Krakowa wzięły się za uprawę kolorowych warzyw. Nie teoretyzują. Robią

Autor:RAFAŁ ROMANOWSKI
Opublikowano:18 LIP, Czwartek

Rękawice, gumowy wąż, kurek z chłodną wodą. I pięć minut wolnego czasu, który Dominika poświęca podlewaniu warzyw i kwiatów. Nie będzie telefonów, facebooków, asap-ów, etc.

Tylko ona i ogród.

Cukinie, ogórki, rukola, szczypiorek w zielonych sektorach. W czerwonych poziomki, pomidory. Osobne królestwo bakłażan. Plus tykwa na tyczce (na Sycylii udaje cukinię). Jeszcze zioła: mięta, rozmaryn, kolendra. I mnóstwo kwiatów: aksamitki, nasturcje, cynie, astry, hortensje...

Gdzieś za murem podwórka tętni miasto. Ludzie spieszą się, dzwonią tramwaje, przepychają się samochody, tłok, smog. Ale tu, na podwórku starej kamienicy na krakowskim Podgórzu, słychać tylko szum wody. Szelest ochlapanych nią liści, łodyg, płatków.

Dominika lubi te chwile. Można się odprężyć, pomyśleć, uspokoić. Kontakt z naturą jest ważny. Gdyby mieszkała w modnych apartamentowcach z zielenią (o którą dba deweloper lub spółdzielnia), na ogród mogłaby tylko popatrzeć. I pomarzyć. A tak, na własnym podwórku wszystko zależy od ciebie. Człowiek czuje się sprawczy.

Ma czas zastanowić się wreszcie nad "przyziemnymi" sprawami. Czy bakłażany, które tu hoduje, mają dziś dobry nastrój. Czy czerwieniejące pomidory prawidłowo oświetla słońce. Czy rabatka z miętą ma wystarczająco cienia. Uprawa roślin w mieście wymaga sporo wysiłku dlatego cieszy każda zielona łodyżka, każdy pąk. Każdy własnoręcznie zebrany, dojrzały ogórek, jaki ląduje popołudniem na obiadowym talerzu.

Z wiedeńskiego szlaku

Ogród na betonowym podwórku. Na pierwszy rzut oka szaleństwo. W środku dużego miasta hodować warzywa i kwiaty potrafią tylko wariatki.

- Mówiono tak o nas. Słuchałyśmy różnych głosów: że uprawy w skrzynkach nam nie wyrosną, że się zmarnują, że to nie działka pod miastem tylko kawałek betonu - śmieje się Dominika.

Pomysłu nie byłoby gdyby nie Kasia. Kasia to sąsiadka Dominiki. Razem w centrum Krakowa uprawiają "hand made" miejskie ogrodnictwo. Urban gardening pełną gębą, o którym rozpisują się kolorowe magazyny dla eco-hipsterów, że to najmodniejszy obecnie trend w miastach. Mają rację?

To był przypadek. Kasia jadąc w 2015 roku na chorwackie wakacje postanowiła wdepnąć do Wiednia. W Krakowie, gdzie mieszka, trwa już wówczas niekończąca się dyskusja o "betonowaniu miasta". W stolicy Austrii czuje inne powietrze. Z okien hotelu widzi grządki z warzywami. Obserwuje zadowolonych ludzi, którzy z grabkami i motyczkami pielęgnują rabatki, sieją kolejne uprawy, na taczkach wożą nawóz i sadzonki. Paprykę, cukinię, pomidory...

- Poznałyśmy się już w Krakowie, na placu zabaw, gdzie bawiły się nasze dzieci - wspomina Kasia. Okazało się, że od niedawna są sąsiadkami. Mogły pozdrawiać się z okien nad ponurym podwórkiem, które wówczas było tylko "szlakiem komunikacyjnym do śmietnika". Połączyła ich wspólna pasja ogrodnicza i chęć zrobienia tego w poprzek stereotypowym przyzwyczajeniom. Tak powstał ogród a z czasem Inspekty. O Inspektach za chwilę...

Działka pod smart-miastem

Wiedeń, 400 km od Krakowa, rok 2019. Miejska farma i kompleks mini-działek dla mieszkańców przy Eßlinger Hauptstraße cieszy się ogromną popularnością. Na eksperymentalny teren pod miejskie rolnictwo przeznaczono spory szmat ziemi nieopodal wiedeńskiego smart-city Aspern Seestadt. Z jednej strony nowoczesne bloki, z drugiej naddunajskie dzikie ostępy, nad którymi podchodzą do lądowania odrzutowce.

Całość funkcjonuje pod nazwą Bioforschung Austria. Projekt zorganizowano, aby testować, hodować, uprawiać wszelkiego rodzaju roślinność, z jakiej pożytek mogłaby mieć wiedeńska aglomeracja. Docelowo Bioforschung ma edukować Austriaków, jak przekształcać miejskie i podmiejskie nieużytki w areały upraw.

- Mamy tu kilka szklarni, kilkaset gatunków zbóż, ziół, traw, a nawet oczko wodne. Interesują nas nie tylko rośliny, ale i owady czy ptaki. Zajmujemy się tym zarówno zawodowo, jak i z pasji - Sandra, zatrudniona na farmie biolożka pokazuje, co udało się wykreować w Wiedniu przez ostatnie lata.

Teren przy budynku to typowe uprawy testowe. Każdego dnia zespół farmerów, naukowców i wolontariuszy obserwuje rośliny, analizuje ich rozwój, bada wpływ pogody, opady, nasłonecznienie. Sieje, zbiera, ścina co się nie udało. Każdy wie, co ma robić. Każdy ma przypisane zadania. Na przykład Daniele zajmuje się owadami.

Farmerska harmonia 

- Biedronki, chrząszcze, motyle. Wszystko ma tu swój cel i sens, nawet ziemniaczana stonka. Badam, jak rośliny i owady współgrają z sobą na tym obszarze. Pochłania mnie to całkowicie. Oprócz pracy moim hobby jest hodowla owadów - mówi Daniele pokazując nam niebieskiego motyla krążącego nad nieskoszoną łąką "w fazie testu".

Kiedy odwiedzamy z kamerą wiedeńską farmę, tuż obok wre praca. Mieszkańcy pobliskich osiedli z konewkami, grabkami, motyczkami pielą grządki, podlewają, podcinają gałązki. Kompleks miejskich ogródków zorganizowano tu w systemie "wynajmij-uprawiaj-przekaż dalej". Widzimy małe kwartały ziemi a z niej wyrastające małe kapustki, pomidorki, ziemniaki.

Właśnie takim widokiem zainspirowała się Kasia. Wiedeń przychodzi od razu na myśl, kiedy "pamięta o ogrodach".

Inna sprawa, że w Wiedniu nic nie dzieje się przypadkowo. Miasto ma własne mapy ciepła, przepływu mas powietrza, wilgotności, wpływu warunków pogodowych czy oświetlenia na wzrost drzew czy roślin. W mieście od lat uprawia się winorośl i produkuje wino.

Farmy takie jak Bioforschung Austria idą o krok dalej. Chcą edukować mieszkańców i testować rozwiązania na przyszłość. Za 50 lat 70% ludzi zamieszka w miastach. Mieszczanom będzie znacznie trudniej o żywność.

Skoro mieszkańcy Wiednia potrafią uprawiać grządki z warzywami, to dlaczego nie spróbować tego w Polsce? Podglądając austriackie wzorce Kasia z Dominiką nauczyły się wspólnie wszystkiego. Pomógł internet, rozmowy z działkowiczami, nabyte stopniowo kontakty z innymi "miejskimi farmerami". Ale tak naprawdę to ich robota. W pierwszym siewie na podgórskim podwórku wyrósł groszek i rzodkiewka...

- I tak po czterech latach mamy zieloną oazę w miasta. Własnoręcznie wyhodowane dynie, jarmuż, ogórki na stole. Satysfakcję z tego, co robimy. To trudna praca ale też niezwykle przyjemna odskocznia od codzienności. Rośliny rosną razem z naszymi dziećmi, które dzięki nim mają bardziej "zielone" dzieciństwo i są bliżej natury - mówi Kasia.

Zielone podwórze

Kasia jest zdania, że ogród - podobnie jak wiedeńskie realizacje - pełni też funkcję integracyjną i prospołeczną: - Sąsiedzi przyglądają nam się z życzliwością. Korzystają z tej zieleni na równi z nami. Spotykamy się tu często a nawet organizujemy sąsiedzkie spotkania. Jest bardzo przyjemnie.

W uprawie pomagają - oczywiście - dzieci oraz mężowie, którzy po pewnym czasie przekonali się do pomysłu. Zmontowali nawet drewniane skrzynki, tworzące tzw. podwyższone grządki. Zimą rośliny spędzają czas w inspektach, czymś w rodzaju wykonanych z drewna skrzynek z nakryciem. Inspekty wykorzystuje się do produkcji roślin o długim okresie wegetacji. Zajmują mało przestrzeni, w warunkach miejskich i umiarkowanym klimacie to optymalne rozwiązanie.

- Inspekty z czasem stały się znakiem rozpoznawczym tego, co robimy. Cały projekt upowszechniania urban gardening, jaki zainicjowałyśmy, nazywa się właśnie "Inspekty". To zarówno działanie tu i teraz, jak i portal o miejskim ogrodnictwie, jak i poradnik od A do Z dostępny w PDF, jak i warsztaty tematyczne, które zyskują coraz bardziej na popularności - wylicza Kasia.

Inspekty po prostu

"Pierwszy polski portal o miejskim ogrodnictwie. Kręci nas zielone miasto, ogrody wszelakie, spędzanie czasu z dziećmi i śledzenie zielonych trendów..." - piszą w credo www.inspekty.pl. Na stronie mnóstwo artykułów, m.in. o ogrodach zero waste, robieniu zielników, hodowli pszczół w miastach...

- W pewnym sensie miejskie ogrodnictwo wraca do polskich miast z podwójnym impetem. Kiedyś w Polsce niezwykle silne było środowisko działkowiczów. Podupadło to, a szkoda. Teraz w temacie ogrodów w miastach inne kraje, miasta jak Wiedeń, Nowy Jork czy Amsterdam, wyprzedzają nas o kilka długości. A przecież ogródki działkowe to coś, co każdy z nas zna z autopsji - zamyślają się krakowskie ogrodniczki.

Mimowolnie Kasia i Dominika wyprzedziły nieco czas. Idea miejskich ogrodów staje się obecnie hiper-popularna.

- Gdziekolwiek nie spojrzysz tam zielone uprawy, ekologiczne rolnictwo, farmy wertykalne, trend na tzw. ruralizację miast, dbanie o żywność wysokiej jakości, idea ogrodów społecznych, zazielenianie miast, niekoszone kwietne łąki. Coś co jeszcze kilka lat temu miało metkę przelotnej mody, jest już kanonem działania - ocenia Dominika.

Zdaniem dziewczyn to jedyny możliwy kierunek.

- Doszliśmy do ściany. Betonowanie miast i zagęszczanie zabudowy musi się kiedyś skończyć. W ten sposób wracamy do natury i swych korzeni - nie mają wątpliwości.

A ty masz?

podziel się

  • facebook
  • linkedin
  • twitter
  • pinterest
  • email

tagi

re:
Inspekty: ogrody po wiedeńsku
VIEW

następny artykuł
Re:view lubi ciastka. A ciastka to cookies. Re:view na Twoim mobajlu, kompie czy tabku to ciastka na talerzu. I to oznacza, że się na nie zgadzasz. Ok
Chcę dowiedzieć się więcej