fbpx

RE:
VIEW

Hi-tech
01:17

Kosmos jak internet. Patrz, licz, używaj

Patrzą w górę. Obserwują, analizują, dostarczają dane. Orbify to przykład świetnie pomyślanego biznesu, który otwiera kosmiczne drzwi innowatorom

Autor:RAFAŁ ROMANOWSKI
Opublikowano:20 GRU, Poniedziałek

RAFAŁ ROMANOWSKI: Science fiction?

JAKUB DZIWISZ, CEO Orbify: - Lubię od zawsze. Jeszcze w dzieciństwie zaczytywałem się w książkach Stanisława Lema czy słynnej "Wielkiej, większej i największej" Jerzego Broszkiewicza, opisującej życie ludzi w kosmosie. Ale podobały mi się też inne książki fantastyczne. Oczywiście po drodze też kanon filmowy czyli "Gwiezdne Wojny" czy serial "Star Trek".

Dalej lubisz?

- Pewnie. I pogłębiam swoją kosmiczną wiedzę. Dobrze jest odkrywać takie książki jak "Marsjanin" czy "Projekt Hail Mary" pióra Andy'ego Weira. W sumie to fascynujące, jak kosmos wciąż inspiruje pisarzy, filmowców, fotografów. Przecież w sferze kultury postęp technologiczny czy eksplorowanie innych światów, to wciąż jeden z wiodących obszarów kreacji. Ale kosmos bywa też sposobem na uświadomienie ludziom ich małości w zestawieniu z Wszechświatem czy wytłumaczeniu odwiecznych prawd czy zagrożeń czyhających na ludzkość. Wystarczy przypomnieć sobie gigantyczny sukces serialu Netflixa "Nie patrz w górę" o komecie nieuchronnie zmierzającej ju zderzeniu z Ziemią.

Owszem, takie obrazy są bardzo sugestywne. Ale czy mieszkańcy planety Ziemia zdają sobie sprawę, jak mocno kosmos na nich oddziałuje?

- Myślę, że coraz bardziej. Ale wpływa na to wiele czynników. M.in. wspomniany już nurt kultury czy popkultury. Takie postaci, jak Neil deGrasse Tyson czy Stephen Hawking, są niezwykle inspirujące. Tacy ludzie wykonują wysoce jakościową pracę. Warto się od nich uczyć.

Cały czas mam wrażenie, że zestawiając nasze ziemskie problemy z kosmosem, rzadko zdajemy sobie sprawę, że jest on tak duży...

- Och tak, ale wcale mnie to nie dziwi. Ogrom kosmosu jest po prostu trudny do wyobrażenia. Sama świadomość, że światło gwiazdy, którą obserwujemy, zostało wyemitowane w przestrzeń miliardy lat temu. A światło, które emitowane jest dokładnie teraz, doleci tu za drugie tyle. Plus teoria wielkiego wybuchu. Budowa gwiazd, składających się często z plazmy. Generacje gwiazd czy kształtowanie się planet, co trwa miliardy lat i podlega specyficznym prawidłowościom. Wciąż niewyjaśnione do końca czarne dziury...

Faktycznie. Zagłębiając się w kosmos przestaje być dla Ciebie ważne, czy stoisz teraz w popołudniowym korku, albo czy w weekend uda Ci się zrobić grilla. Nasze ziemskie problemy zmniejszają się w mgnieniu oka.

- Bardzo ważna jest skala. Można o kosmosie myśleć jako o nieskończonej zagadce, gdzie i tak świecący na niebie Syriusz jest nam bliżej znany, niż najdalsze galaktyki. Ale to zarazem źródło ogromnej wiedzy. O nas samych. O warunkach, w jakich przyszło nam żyć. O kontekście, w jakim nas umiejscowiono.

I tu na scenę wkracza Orbify. Czyli pomost między nami a kosmicznymi danymi, który ma nam pomóc w codziennej egzystencji. Gdzie tu jest wasze miejsce?

- Wytłumaczę Ci obrazowo. Blisko tysiąc satelit, z których ludzkość pozyskuje dane, spotykamy na orbicie ziemskiej 400-600 km nad nami. Jest jeszcze Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, dalej księżyc i inne planety. Dopiero wpatrując się w cały układ słoneczny, widać jak to wszystko jest ogromne. A przecież są jeszcze inne galaktyki, mgławice. Każdy z tych obszarów to źródło wiedzy i danych. Trzeba je katalogować, porządkować, a później wykorzystywać do konkretnych celów. Wyobraź to sobie jak fabrykę zabawek. To naszą rolą byłoby posortowanie klocków i zapakowanie ich do odpowiednich pudełek. Tak, aby innowatorzy mogli z nich łatwo zbudować fantastyczne konstrukcje.

Kosmos rozpala nasze zmysły. Ale też w miarę postępu technologicznego, mamy do czynienia z popularyzacją tematyki kosmicznej. Medialnie sprzedaje się to znakomicie. Felix Baumgartner skacze z Red Bullem w ręce z wysokości 39 km na Ziemię. Elon Musk wysyła w kosmos rakiety SpaceX, turystyczne loty w okołoziemską atmosferę odbywa z przyjaciółmi najbogatszy człowiek świata Jeff Bezos. Wygląda na to, że ludzie coraz częściej ubierają skafandry, wsiadają w rakiety i startują w kosmos.

- Tak. Zmienia się nam perspektywa. Wraz z rosnącą falą tego typu inicjatyw, kosmos przybliża się do nas. Tak jak wspomniałeś, to już nie tylko domena NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej czy Rosjan. Podróże w kosmos zaczynają być dostępne dla coraz większej puli ludzi. I ten trend będzie się rozwijać dalej.

W kosmosie zaczyna być tłoczno. Przecież od pionierskich lotów Richarda Bransona doszliśmy już do momentu, gdzie własne agencje kosmiczne mają takie kraje, jak Korea Południowa.

- Nadal to jednak domena ludzi bogatych. W pewnym sensie więc cały czas ekosystem kosmiczny jest dość hermetyczny. Przekładając to na sferę biznesu, wciąż dla mniejszych organizacji, startupów, przedsiębiorstw chcących mieć coś wspólnego z kosmosem, jest to bariera nie do przeskoczenia.

Zmienia się to?

- Tysiące ludzi próbuje zrobić w tym obszarze coś ciekawego. Ale zazwyczaj są na kroplówce wielkich przedsiębiorstw kosmicznych, a to milionerów.

Zapytam inaczej: Orbify chce to zmienić?

- Poczekaj. Nie latamy w kosmos. Nie mamy - przynajmniej na razie - własnych satelit czy rakiet. Na teraz chcemy, aby kosmos był bardziej użyteczny dla wszystkich. Chcemy rozbić jego hermetyczność, demokratyzować go, przyspieszyć tempo innowacji. A wszystko dzięki większej dostępności do danych, z których mniejsze firmy mogą stworzyć / wyprodukować coś pożytecznego.

Czy dobrze rozumiem, że jeśli oddamy kosmos w ręce mniejszych firm, przysłuży się to ludzkości?

- Oczywiście. Świetnym przykładem jest tu internet. Gdyby nie wejście w sferę internetu mniejszych graczy, nawet teraz nie moglibyśmy rozmawiać. Przecież słyszymy się przez Zooma, jesteśmy w różnych krajach, a mimo to widzimy się na ekranie i słyszymy własne słowa. Przyzwyczailiśmy się, że to możliwe, ale 20-30 lat temu nie było to takie proste. Od czasów pikających modemów, dyskietek o pojemności megabajta, doszliśmy do czasów internetu 5G, samouczących się maszyn, sztucznej inteligencji, kontrolowania przez sieć praktycznie każdego aspektu życia.

Chcesz powiedzieć, że stało się tak dlatego, bo z internetu zaczęły korzystać małe, innowacyjne firmy?

- Cały rozwój internetu oparł się właśnie a tym. Od technologii stricte wojskowych aż po obecną demokratyzację sieci. Gdyby nie otworzyć jej na firmy chętne do instalowania tu własnych pomysłów, nie byłoby iPhonów, ani Netflixa, ani Amazona, ani facebooka, ani nawet Google. Internet pozostałby elementem wojskowego systemu łączności albo siecią akademicką, gdzie jeden profesor drugiemu podsyła pracę magisterską studenta.

Rozmawiamy, a nad nami podróżują gęsiego przez niebo satelity Starlink Elona Muska. W zamierzeniu mają zapewnić dostęp do szybkiej sieci nawet na pustej Saharze, w Mozambiku czy bezludnych wyspach Pacyfiku. Internet jest wszędzie.

- I choć wciąż bywa to "kosmicznie" drogie, to również dowód jak internet opanował świat. Przez 20, 30 lat internet stał się wymarzonym miejscem dla małych firm, gdzie przetestowały one swoje rozwiązania. I zmieniły świat.

Teraz chodzi o to, aby ten burzliwy rozwój przeszczepić również w kosmos.

- Mniej więcej tak. Bardziej o to, aby dzięki teledetekcji, obserwacji Ziemi z kosmosu, pozyskiwać kluczowe dane i dzięki nim napędzać kolejny etap rozwoju świata. Tak jak wcześniej internet, tak teraz teledetekcja może stać się obszarem, gdzie wiele firm będzie mogło testować czy rozwijać swe pomysły. Jesteśmy temu coraz bliżsi.

Gdzie można jeszcze bardziej wykorzystać dane z satelitów?

- Przykład pierwszy w brzegu: szukając miejsca parkingowego za pomocą aplikacji. Teraz potrafią to robić naziemne czujniki, beacony, ale nadal to dośc kosztowne i skompliowane rozwiązania. A często i zawodne. Aby usprawnić ten system potrzebna jest stosunkowo prosta geolokalizacja, dane z satelity, obserwacja w czasie rzeczywistym. Gdyby wykorzystać transmisję satelitarną w czasie rzeczywistym, z pewnością byłoby to przełomem.

Aż prosi się tu o zastosowanie "kosmicznego cytatu" z 1969 roku o małym kroku dla człowieka, ale wielkim dla ludzkości. Z Orbify też robicie duży krok do przodu. Chcecie zintegrować dane, które istnieją. Ale też wykorzystać te dotąd bardziej rozproszone czy wręcz nieużywane. Do codziennych potrzeb.

- Dla jednych kosmos to chaos, dla innych super logiczny, policzalny porządek. Pewnego rodzaju magma, którą trzeba uporządkować. To najważniejsze na teraz zadanie dla Orbify. Chcemy dać innowatorom łatwy dostęp do danych i łatwość ich przetwarzania. Z tym że sam dostęp do danych, to nie wszystko. Innowatorzy chcą móc np. obrabiać zdjęcia całej planety. Czyli terabajty danych. Na zwykłych komputerach jest to nie do osiągnięcia. Muszą mieć dostęp do profesjonalnej i dedykowanej tym procesom chmury obliczeniowej. Orbify chce dostarczyć im więc produkt do budowy aplikacji, do agregowania i późniejszej obróbki danych.

Mówisz, że tak obrabiane big data okażą się przydatne w wielu sytuacjach. Mowa o sejsmice, monitoringu klimatu, rozmaitych służbach.

- Takie dane są przydatne w bardzo wielu sytuacjach. Np. w działaniach straży przybrzeżnej, która pilnuje, aby nie było nielegalnych połowów. Albo strażaków, aby wiedzieli gdzie jest najbardziej wysuszona gleba czyli potencjalne miejsce wzniecenia pożaru. Z odpowiednio przygotowanych danych moga korzystać też rolnicy, leśnicy, biolodzy. Oczywiście to nie jednorazowe raporty, ale kontrolowana przez rozbudowaną aplikację sfera.

Brzmi kosmicznie. Przepraszam za banał, ale dość to sugestywne.

- Potencjał internetu w połączeniu z danymi kosmicznymi, jest nieskończony. Naszym zadaniem jest dostarczyć produkt, zbudować użyteczną aplikację do obróbki danych. Tak jak powtarzam: kluczowe jest tu ułatwienie przedsiębiorcom budowania aplikacji dla ich końcowych użytkowników. Innymi słowy ludzie używają Orbify budując rozwiązania, które pomagają innym w oparciu o dane kosmiczne. Potrzebujemy uprościć korzystanie z tych danych.

Skracacie niesiągalny dotąd dystans. Dostarczacie narzędzia do obsługi niewykorzystywanych dotąd dostatecznie danych. Ale nie jesteście przecież "dobrymi wujkami" robiąc to za darmo. Misyjne podejście to jedno, ale gdzieś musicie zarabiać, aby nie dokładać do projektu i rozwijać go w nieskończoność.

- Nie odkrywam tu koła. Im więcej dostarczonych przez nas danych zużyje twórca aplikacji, tym więcej zapłaci. Model SaaS znany w co drugim rozwiązaniu technologicznym ery cyfrowej. Tak naprawdę Orbify to przeniesienie wielu pomysłów IT w obszar przemysłu kosmicznego.

Jak długo pracuje się nad takim rozwiązaniem?

- Mam szczęście, że pracuję z fantastycznym zespołem. 10 miesięcy od naszej pierwszej rozmowy byliśmy w stanie zaproponować wstępne rozwiązanie. Pierwsi użytkownicy mają już dostęp do platformy. To spore osiągnięcie. Sam nie byłbym w stanie podjąć się tego wyzwania.

Kogo masz w zespole? Czy to technolodzy, naukowcy, kosmonauci? A może ściągnąłeś do Polski asystentkę Muska?

- Nieeee (śmiech). Orbify to pół na pół reprezentancji środowiska naukowego oraz ludzie, którzy zjedli zęby na earth observation. Nasze wyzwania też dzielą się po połowie, bo część zespołu musi budować technologiczny progres w Orbify, a druga poinformować świat o jego istnieniu oraz znaleźć klientów.

To ostatnie chyba nie będzie trudne...

- Najważniejsze, że nie będzie trudne budowanie aplikacji opartej na danych z teledetekcji. Operacyjnie będzie to tak proste jak założenie sklepu online. Chcemy być pierwsi, którzy umożliwią to szerszemu gronu klientów.

Wygrywa zawsze ten, kto jest pierwszy w kosmosie.

- Pionierzy nie zawsze wygrywają. Ale z pewnością mają największe szanse na sukces. Marnowanie więc takiej szansy nie byłoby w naszym stylu.

podziel się

  • facebook
  • linkedin
  • twitter
  • pinterest
  • email

tagi

re:
Kosmos jak internet. Patrz, licz, używaj
VIEW

następny artykuł
Re:view lubi ciastka. A ciastka to cookies. Re:view na Twoim mobajlu, kompie czy tabku to ciastka na talerzu. I to oznacza, że się na nie zgadzasz. Ok
Chcę dowiedzieć się więcej